Winiarze wściekli na Airbusa

Winiarze wściekli na Airbusa

Mogą nas spotkać zupełnie niespodziewane skutki wprowadzenia amerykańskich ceł na część unijnych win. Specjaliści przewidują, że m.in. wzrośnie ich… moc, czyli zawartość alkoholu. To w tej chwili jedyny sposób, by ominąć cła wprowadzone przez administrację prezydenta Trumpa.

Pisaliśmy ostatnio, że opierając się na opinii Światowej Organizacji Handlu (WTO), która uznała za słuszne zarzuty Boeinga i rządu amerykańskiego, iż państwa Unii Europejskiej nielegalnie wsparły prywatną firmę Airbus Group łączną dotacją w wysokości 7,5 miliarda dolarów, amerykański rząd ma prawo żądać zadośćuczynienia. Ponieważ trudne jest wyegzekwowanie takiej sumy wprost od Unii, a jeszcze trudniej od różnych państw członkowskich, USA błyskawicznie wprowadziły dodatkowe cła na niektóre produkty unijne, głównie na francuskie, hiszpańskie i niemieckie wina, oliwki, sery itp. Przy winach ich wysokość to 25 procent wartości flaszki, ale amerykańscy ekonomiści przewidują, że z uwagi różnice taryf stanowych, cen frachtu i ubezpieczenia, faktyczny wzrost ceny butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... na półce wyniesie aż do 30 procent.

Nietrudno się domyśleć, że chodzi głównie o kraje zaangażowane w produkcję airbusów, bo kolejny kraj należący do tej grupy, Wielka Brytania, została ukarana wprowadzeniem ceł na tekstylia z wełny. Ta wybiórczość bardzo rozsierdziła „oclone” kraje – jest, bowiem oczywistym, że zupełnie inne nastroje są w takich państwach jak Włochy czy Portugalia, z których eksport win może znacznie wzrosnąć. Choć płaczą również wytwórcy parmezanu czy gorgonzoli – te również zostały oclone.

Nowe cła nie dotyczą win o zawartości alkoholu powyżej 14 procent. Pojenie się 15-16-procentowymi merlotami może być dość nieprzyjemne

Wysokoprocentowa furtka.

Jest jednak pewne furtka – nowe cła nie dotyczą win o zawartości alkoholu powyżej 14 procent. A skoro tak, to wystarczy ją odpowiednio podwyższyć. Do tej pory uważało się, że wzrost mocy win na świecie, głównie w Bordeaux i Dolinie Rodanu odpowiedzialny był Robert Parker Jr., słynny a dziś już emerytowany krytyk winiarski, wydawca wpływowego magazynu „Wine Advocate” i przewodników winiarskich. To on promował wina cięższa, mocniejsze, tzw. blockbustery. Powstał nawet rozpoznawalny na całym świecie termin „winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) parkerowskie”, a producenci bijąc się o wysokie oceny Parkera, oprócz podstawowych win, robili także takie, które z założenia miały spełniać oczekiwania znanego krytyka. Mówiło się, iż wystarczyło przetrzymać owoce przez tydzień na krzewach, by otrzymać „wino dla Parkera”. Jednak od pewnego czasu ta powszechna tendencja, szczególnie wśród szanowanych wytwórców wyglądała na przemijającą. Może jednak wrócić.

Ocieplenie na ratunek?

Z drugiej zaś strony z pomocą może winiarzom przyjść ocieplenie klimatu, bowiem coraz większa liczba win ponownie przekracza, zwłaszcza na południu kontynentu, poziom 14 procent. W Bordeaux np. lepiej wygląda to na lewym brzegu, ale już gorzej na prawym – pojenie się 15-16-procentowymi merlotami może być dość nieprzyjemne.

Co oczywiste – Unia Europejska przygotowuje akcję odwetową, ale akurat tym Amerykanie zdają się nie przejmować. W WTO leży podobny wniosek dotyczący nielegalnego wspierania… Boeinga przez różne urzędy federalne USA. Teoretycznie więc Unia powinna czekać na ten wyrok, tyle że zapaść on może najwcześniej za rok, więc straty tak czy siak będą. Wszyscy też wiedzą, iż w wielu przypadkach kraje unijne mają związane ręce – rynek amerykański to największy odbiorca porządnych towarów europejskich, takich z apelacjami, bez tego rynku sytuacja wielu wytwórców europejskich byłaby tragiczna.

Źródła: m.in. wine-seracher.com, „Gazeta Wyborcza”

Przeczytaj więcej o zmianach klimatycznych

Winiarski szczyt klimatyczny w Douro

Czas gorących win

Wino w obiegu zamkniętym. Wpływ winiarstwa na środowisko