Kto nie kocha wina, kobiet i śpiewu, pozostanie głupcem do końca swoich dni – pisał przed wiekami światowej sławy niemiecki teolog Marcin Luter.
I choć współcześnie triada ta uległa lekkiej modyfikacji, przechodząc płynnie w „drugs, sex & rock’n’roll”, to jednak wina tak łatwo wyrugować z naszej świadomości zbiorowej się nie da. Towarzyszy ono peletonowi narodów i kultur już od tysięcy lat i przynajmniej drugie tyle towarzyszyć będzie.
Kto choć raz nie zetknął się z tym powiedzeniem? Niedające się poskromić pragnienie niewiast, muzyki i wprawiających w lekki szum głowy trunków zostało z początku wyartykułowane w sanskrycie („Sur, Sura, Sundari”).
Wkrótce jednak ów wysoce, jak na owe czasy, rockandrollowy styl życia przejęli od hinduskich braci starożytni Grecy. Jak możemy się domyślać, nie trzeba już było długo czekać, aż skoczny Bachus poniesie wesołe przesłanie do Rzymu, gdzie uległo ono lekkiej modyfikacji. Włosi obrali jednak nieco inne priorytety, gdyż miejsce śpiewu zajął u nich tytoń: „Bacco, tabacco e Venere” (dosł.: Bachus, tytoń i Wenus).
Rzeczywiście, przechadzając się wśród malutkich zatłoczonych kawiarenek po uliczkach Wiecznego Miasta, ciężko nie odnieść wrażenia, że ich bywalcy mogą mieć problem z wyborem. Bo winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) i płeć piękną kochają bezdyskusyjnie. W niezmienionej wersji powiedzonko przejęli jednak Niemcy, Polacy, Czesi oraz – o dziwo! – Szwedzi i Finowie, którzy na nadmiar krzewów Vitis vinifera(łac.) winorośl winorodna; nazwa botaniczna: Vitis vinifer... (...) u siebie nie mogą przecież narzekać…
Mieszkańcy Hiszpanii doszli natomiast do zgoła przedziwnych wniosków. Zwykli bowiem mawiać „Naipes, Mujeres y Vino(wł.) wino.., Mal Camino” (dosł.: Karty, kobiety i wino wiodą na manowce).
Żeby jeszcze bardziej namieszać, wspomnę tylko, że XI-wieczne perskie Rubajaty autorstwa Omara Chajjama (skądinąd poświęcone w sporej części boskiemu trunkowi) wspominają wyraźnie o „dwóch kochankach” i „dwóch butelkach starego wina”.
Jak więc widać, dopiero perskie apetyty były w tym względzie nieposkromione. Choć co ciekawe, w tym samym wersie stary Chajjam zastąpił śpiew „dobrym wersem z księgi”. Jest jednak nader wątpliwe, czy w asyście dwóch przednich butelczyn i nieziemsko pięknych hurys znalazłby poczciwina czas na lekturę…
Dobrze, że przynajmniej Niemcy pozostali wierni oryginalnej sentencji, bo wybitny reformator i badacz Pisma z Wittenbergi mógł nam ją przypomnieć w formie owego niemal religijnego przykazu, Johann Strauss syn zaś zamknął jej bezgranicznie ckliwy potencjał w jednym ze swych najlepszych walców pod tym samym tytułem.
Jako ciekawostkę dodać można, że oskarżany o paranie się satanizmem brytyjski mistrz nauk tajemnych zalecał stosowanie się do cytatu z Lutra jako pomoc w samodoskonaleniu się i wędrówce przez odmienne stany świadomości…