Wino dla mocnej płci

Opowieści o rozmaitych gatunkach wina, które miały szczególnie dobrze oddziaływać na mężczyzn – budzić odwagę, dodawać myślom lotności, słowom daru przekonywania, a nawet ułatwiać zaspokojenie miłosnych zapałów – znane były od czasów najdawniejszych.

Jak z tego rodzaju przekazami bywa, legenda łączyła się z historyczną prawdą i po stuleciach trudno odróżnić jedną od drugiej. Niemniej są to interesujące i warte przypomnienia historie.

Trunek Marsa

Wytrawneokreślenie wina, w którym, teoretycznie, cały cukier na d..., wręcz cierpkie w smaku wina ciemnoczerwonej barwy sporządzane z winogron pochodzących z winnic rosnących na północ od Rzymu, w okolicach dzisiejszego Mediolanu i Wenecji, nazywano w epoce cesarstwa „trunkiem Marsa”. Być może dlatego, że gustowali w nim żołnierze rzymskich legionów, pretorianie (członkowie straży przybocznej cesarza) oraz co bardziej sławni, a więc i bogatsi gladiatorzy. Wszyscy, którzy z racji zajmowania się wojennym rzemiosłem liczyli na opiekę Marsa – boga wojny.
Wierzono, że to cierpkie czerwone winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) dodaje animuszu w zbrojnych starciach, wzmacnia siły, odwagę, a kiedy trzeba także zapalczywość. Używano go też jako medykamentu przyspieszającego gojenie ran i znieczulającego podczas bolesnych zabiegów medycznych. Co prawda wówczas dolewano doń wywar z maku.

Napój Minerwy

Fot. ArchiwumTo wywodzące się z antyku określenie używane było w średniowieczu i w czasach renesansu wśród uniwersyteckich bakałarzy i scholarów. Tak nazywano lekkie złociste lub białe wina pochodzące z winnic Nadrenii, Prowansji czy południowych Włoch. Ale również z Węgier – z Tokaju.
Ówczesne uniwersyteckie obyczaje nakazywały podawać wino nazywane imieniem antycznej bogini mądrości podczas oficjalnych biesiad ku czci nowo promowanych doktorów i magistrów, a także na ucztach, jakie wydawali właśnie wybrani rektorzy i dziekani – dla profesorskiego grona. Statuty uniwersyteckie – aż do XVIII stulecia – określały, jaki rodzaj wina i ile beczek powinno być podane przy takich okazjach. Trunku nie mogło być bowiem ani za dużo, ani za mało.
Ciekawe, że na uniwersytetach krakowskim, lwowskim czy wileńskim nakazywano raczenie się winem włoskim, co podobno mocno nadwątlało fundusze uczonych mężów. Odwrotnie niż w Heidelbergu czy Getyndze, gdzie oszczędni Niemcy wytaczali beczki miejscowego wina reńskiego, rzadziej podawali tokaj.
Na Sorbonie czy uniwersytecie w Montpelier jako wino Minerwy podawano trunek z Prowansji czy okolic Bordeaux.
Spotkania takie miały charakter nie tylko beztroskiego opijania sukcesów. Nowo wybrani rektorzy i dziekani, jak również otrzymujący dyplomy bakałarze musieli wygłaszać kunsztowne toasty oraz wszczynać dysputy na bardzo nieraz zawiłe, naukowe tematy. Podobno ten właśnie rodzaj wina dodawał myślom lotności, słowom kwiecistości, a także wzmagał twórczą fantazję.

Trunek Amora

Rozmaite mikstury aptekarskie oparte na winie miały przywracać męski wigor nawet starcom, jak reklamowali swoje specyfiki medycy i aptekarze. Sporządzano je, wykorzystując różne gatunki wina. Ale za trunek prawdziwie sprzyjający miłości uważano szampan i wszelakie wina musujące, które zaczęto sporządzać w XVIII stuleciu. Jeśli wierzyć pamiętnikom Casanovy, ten rodzaj trunku czynił biesiady poprzedzające wspólne udanie się do alkowy jeszcze milszymi, niemniej słynny uwodziciel nie wspominał, że szampan mógł być afrodyzjakiem.
Przez wiele dziesiątków lat istniało jednak przekonanie, że szampan – jak żaden inny trunek –  rozbudza erotyczne pragnienia i zapały. W czasach, kiedy nie znano viagry, trzeba było krzepić się bardziej naturalnymi środkami, a szampan jako wino wielce wytworne mógł stwarzać atmosferę sprzyjającą miłosnym podbojom.

Wina męskich salonów

W XIX stuleciu przyjął się obyczaj regularnych spotkań w większym gronie urządzanych przez ludzi wyróżniających się w jakiejś dziedzinie życia społecznego. Mieli swoje salony politycy, intelektualiści, sławni literaci, artyści. Większość takich zebrań, kiedy przy dobrej kolacji i winie dyskutowało się na rozmaite, ale zawsze kształcące tematy, miała charakter koedukacyjny, ale zdarzało się też, że mężczyźni mający wspólne zainteresowania spotykali się co pewien czas w swoim gronie – bez udziału pań.
W Krakowie, w drugiej połowie XIX wieku, miał swój salon polityczny hrabia Adam Potocki, poseł na sejm i polityk. U Maurycego Manna, znanego dziennikarza, panowie w każdy czwartkowy wieczór dyskutowali o kulturze, nauce i sztuce. Tego rodzaju spotkaniom towarzyszyły mniej lub bardziej wystawne kolacje, podczas których raczono się zawsze tym samym gatunkiem wina, niezbyt może obficie, tak aby podtrzymać dobry humor i wenę w rozmowie, a nie przekroczyć miary. Adam Potocki tradycyjnie częstował swych gości winem z naddunajskich winnic, z okolic Wiednia – złośliwi żartowali, że z racji ugodowości wobec monarchii. Natomiast Maurycy Mann, znawca zachodniej kultury i tłumacz z języka włoskiego, sprowadzał przez krakowskich kupców beczułki złocistego wina z Toskanii. Poczęstunek był skromny, za to trunek przedni, co bardzo chwalili obecni na spotkaniach w salonie znanego felietonisty krakowscy intelektualiści.