Wyruszyć w Drogę

Rokrocznie, od ponad dziesięciu wieków, rzesze pielgrzymów z różnych zakątków świata zmierzają do grobu św. Jakuba w zielonej, deszczowej Galicji, na północno-zachodnim krańcu Hiszpanii.

Największe nasilenie ruchu pątniczego przypadło na XII wiek i stulecia późniejsze, by potem, już w okresie reformacji, stracić na znaczeniu i ponownie odżyć pod koniec XIX wieku. Prawdziwie wielki renesans pielgrzymowanie zaczęło przeżywać w drugiej połowie XX wieku, kiedy to nawet pokuszono się o odnowienie starego szlaku przywracając mu status jednego z symboli Europy. I tak jest do dziś. Pielgrzymi mogą przemieszczać się pieszo, rowerem lub konno, czasami czynią to na wózkach inwalidzkich. Zaczynają wędrówkę w rozmaitych miejscach Europy, która jak długa i szeroka poszatkowana jest jakubowymi szlakami. Różne są też przyczyny powodujące, że ludzie postanawiają ruszyć w Drogę.

To właśnie ona na miesiąc zdominowała życie dwojga młodych ludzi – Emilii i Szymona Sokolików, którzy ambitnie zdecydowali się wyruszyć na pielgrzymkę z malowniczego Saint-Jean-Pied-de-Port podążając najbardziej chyba popularnym Camino Francés. Już na samym początku, zanim na dobre na nią wkroczyli, Droga okazała się być nieprzewidywalna, piętrząc trudności związane z dojazdem do miejsca wymarszu. Ona bowiem tak ma – zaskakuje pielgrzymów nie raz i nie dwa; w czasie jej trwania wszystko może się zdarzyć. Podążanie nią wymaga sporego samozaparcia; jeśli chce się dotrzeć do Santiago, a potem jeszcze na przylądek Finisterre w miesiąc, zaczynając wędrówkę po drugiej stronie Pirenejów, trzeba dziennie pokonać średnio trzydzieści kilometrów bez względu na pogodę. A nie zawsze udaje się wymodlić tę najbardziej stosowną do żwawego marszu; czasami z nieba leje się żar, innym razem wieje wichrzysko, a i pławienie się w ulewnym deszczu nierzadko jest udziałem pielgrzyma… Tym większy szacunek dla młodych wędrowców-pielgrzymów, autorów książki Do Santiago, że mieli tego samozaparcia i determinacji na tyle dużo, że wystarczyło im zasobów także na pisanie dziennika, a właściwie dwóch, gdyż utrwalaniu spostrzeżeń i wrażeń oddawali się obydwoje niejako niezależnie. Niektóre fragmenty tych dzienników ubarwiają narrację napisanej po odbyciu pielgrzymki książki. Książki na swój sposób niezwykłej, stanowiącej rzetelne świadectwo pokonanej Drogi. Składa się z 27 rozdziałów, z których każdy odpowiada jednemu dniowi pielgrzymki. Na początku każdego z nich podana jest liczba pokonanych kilometrów oraz miejsce wyruszenia i zakończenia wędrówki. Do tego mapka z konkretnym fragmentem przebytej trasy. Nawet czytelnik nie mający pojęcia o przebiegu Camino nie jest w stanie poczuć się zagubiony. Ciekawa jest też narracja, prowadzona w liczbie mnogiej, która oprócz opisów zabytkowych miast, kościołów, krajobrazów i spotykanych na trasie ludzi czy trudów pielgrzymowania, wzbogacona jest o związane z mijanymi miejscowościami fakty historyczne i barwne legendy, co czyni z książki naprawdę wartościową lekturę. Choć nie jest przewodnikiem pielgrzyma w sensie dosłownym, w pewien sposób, za sprawą swej konstrukcji, a także końcowego rozdziału zatytułowanego Niezbędnik pielgrzyma może pełnić też i tę rolę.

Od strony graficznej całość suto okraszona jest pieczątkami zbieranymi przez autorów w czasie wędrówki do paszportu pielgrzyma. To na ich podstawie, po dotarciu do celu otrzymuje się Compostelę – świadectwo odbycia pielgrzymki drogą św. Jakuba w przypadku, gdy jako cel wyruszenia w Drogę podaliśmy religijny lub Certificado – gdy przyświecał nam inny. Cel celem, ale i tak najważniejsza jest sama Droga, do której odbycia na pewno zachęca ta świetnie napisana i przyjemna w odbiorze, pełna przydatnych nie tylko dla pielgrzyma informacji, książka.  

Do Santiago. O pielgrzymach, Maurach, pluskwach i czerwonym winie.
Emilia i Szymon Sokolikowie

Carta Blanca Sp. z o.o.
Warszawa, 2010