Z czego będziemy pić wino? Butelki pod specjalnym nadzorem…

Szkło na cenzurowanym

Niezmącony obraz szklanej butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... jako najbardziej przyjaznego środowisku opakowania jest ostatnio coraz bardziej podważany. Samo szkło jest na cenzurowanym, odkąd zajęli się nim na poważnie naukowcy. Okazuje się, że materiał ten wcale nie jest obojętny dla naszego otoczenia. Ale nic nie wskazuje na szybkie zastępstwo i łatwe rozwiązania.

Problem w tym, że rozpowszechnionym na całym świecie mniemaniu szkło jest dla środowiska całkowicie neutralne. Teoretycznie tak jest i taki wizerunek powielają ekolodzy na całej planecie, w opozycji – co oczywiste – do plastiku i różnych innych tworzyw sztucznych, które będą się biodegradować przez setki czy tysiące lat.

To nieco tak, jak z obrazem samego wina w powszechnej świadomości – niemal wszyscy przeciętni konsumenci uważają, że winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) jest wytworem całkowicie naturalnym: wystarczy zebrać owoce, przefermentować sok, wino potrzymać (lub nie) w beczce i rozlać do czysto ekologicznych szklanych flaszek. Jednak ci, którzy zajmują się winem wiedzą, że tak idealnie wcale nie jest, że ingerencje chemiczne niemal na każdym etapie uprawy i produkcji są bardziej niż konieczne.

Dane opublikowane ostatnio przez Wine Intelligence, instytut badań nad sprawami konsumenckimi pokazują, że się mylimy. I to bardzo. Szkło samo w sobie istotnie jest nieszkodliwe, ale jeśli poddamy flaszki po winie i inne butelki recyklingowi to już sprawa się komplikuje. Ilość wody zużyta w celu przygotowania starych pojemników do obróbki wtórnej jest ogromna, a ilość energii potrzebna do otrzymania tłuczki, by z niej uzyskać masę szklaną do dmuchania nowych butelek – potężna. Ostatecznie tzw. „ślad węglowy” staje się bardzo znaczący. W dodatku na butelkach pozostają plastikowe kapsułki i lakierowane etykiety, z którymi też należy coś zrobić.

Sprawy nie rozwiązuje promowane gdzieś od dwóch dekad „lekkie szkło” z dodatkiem tworzyw sztucznych – ich transport pochłania co prawda dużo mniej energii, ale recykling jest jeszcze trudniejszy. Także papierowe butelki (o których pisze się sporo ostatnio) i większe zbiorniki (bag-in-boksy) nie rozwiązują sprawy – ostatecznie i one muszą być wyłożone folią lub aluminium w środku, których oddzielenie przy powtórnym przerobie jest skomplikowane.

Pozostaje zatem jedyny, najstarszy i świetnie sprawdzony od wieków sposób – chodzenie na zakupy w własną dużą szklaną flachą lub gąsiorkiem wielokrotnego użytku i nalewanie sobie do nich wina w sklepie. Wszak kiedyś z bańką chodziło się po lane piwo do knajpy, tak kupuje się i proste codzienne wino we wszystkich regionach winiarskich. Podobnie zresztą postępujemy z filiżankami czy kieliszkami – myjemy i używamy ponownie, nie kupujemy przecież stale nowych.

Bawełniane czy płócienne siatki wielokrotnego użytku robią karierę i używamy ich już niemal wszyscy, ale czy chodzenie z własną flachą po wino się przyjmie?

Źródła: wineintelligence.com, drinksbusiness.com, magazine.wein.plus.de