Kieszonkowy region, kilkutysięczne miasteczka poutykane niczym fikuśne nakrycia głowy na wzniesieniach i szczytach, obfitość lasów, rzek oraz jezior i – co najlepsze oraz odróżniające Umbrię od bogatszej siostry Toskanii – całe to dobro, okraszone starożytnymi budowlami i gotyckimi katedrami, niezadeptane jest jeszcze przez tłumy turystów.
Jezioro Trazymeńskie
Jezioro obfituje w szczupaki, karpie, pstrągi i liny, które można łowić podczas wypraw z wyspecjalizowanymi w „ryboturystyce” firmami lub zamówić w jednej z niezliczonych restauracji. Miejscowi twierdzą, że ich ryby oczywiście najlepsze są z… pasta, czyli z makaronem.
Perugia
Stolica regionu, jak i cała Umbria, zachowuje wciąż nieco prowincjonalny charakter. Perugia ma tylko 160 tys. mieszkańców, za to drugie tyle studentów z całego świata, którzy przyjeżdżają tu uczyć się języka włoskiego (i nie tylko) na słynnym uniwersytecie dla obcokrajowców. Stara część miasta, z licznymi śladami talentu słynnego malarza Perugino (nauczyciela Rafaela), ożywa szczególnie w październiku, kiedy to wszędzie unosi się zapach czekolady. Największy w Europie festiwal czekolady, której goście pochłaniają zwykle ok. 200 ton, w 2015 roku odbędzie się pod hasłem „Zjedz swoje wąsy”. Związki Perugii z kakaowym przysmakiem nie są przypadkowe – miejscowa wytwórnia słodyczy Perugina od stu lat słynie, nie tylko w Italii, ze swoich… pocałunków, czyli czekoladek „Baci”.
Jak większość miast Umbrii, Perugia zbudowana została przez Etrusków na szczycie trudno dostępnego wzniesienia. Żeby ulżyć współczesnym mieszkańcom i turystom, wybudowano (prócz metra) ruchome schody łączące np. parkingi w dolnej części z zabytkowymi dzielnicami górnego miasta. Łatwo tu się zgubić w plątaninie średniowiecznych uliczek, by w końcu odnaleźć się na centralnym Piazza IV Novembre ze słynną trzynastowieczną Fontana Maggiore, imponującym ratuszem i katedrą.
Spoleto
Orvieto
Do Orvieto dojeżdża się słynną Autostradą Słońca, by kolejką z łatwością dostać się na szczyt powulkanicznego, stromego wzgórza, na którym czeka stare miasto założone jeszcze przez Etrusków. Słynie z białych win, lumachelle, czyli pikantnej drożdżówki z boczkiem i peccorino (odpowiednika swojskiej pajdy chleba z boczkiem i cebulą), i jednej z najpiękniejszych we Włoszech katedry budowanej przez 300 lat ku chwale krwawiącej hostii, która dała początek kultowi Bożego Ciała. Co rok, na pamiątkę cudu z 1263 roku, odbywa się tu wielka procesja połączona ze średniowiecznym festynem. Wewnątrz Duomo do zobaczenia są skrwawione fragmenty szat, jednak to jej przepięknie zdobiona fasada, od której nie można oderwać wzroku, jest prawdziwym objawieniem, utrudniającym powrót z Orvieto do codzienności.
Warto tu także zwiedzić podziemne labirynty wyryte w miękkim tufie przez pokolenia szukających schronienia mieszkańców miasta oraz studnię św. Patryka, w której ponoć maczał palce sam mistrz Leonardo. Wyposażył ją w dwa niezależne ciągi schodów, dzięki czemu turyści, tak jak przed wiekami noszące wodę osiołki, podczas przechadzki w dół nie potykają się o wracających na powierzchnię.
Nursja (Norcia)
Miasto położone jest w porośniętej dębami dolinie u stóp Gór Sybilińskich i ściąga co rok tłumy pątników wizytujących miejsce narodzenia w V w. świętego Benedykta – twórcy zakonnych reguł praktykowanych później w całym zachodnim świecie – oraz jego równie świętej siostry, Scholastyki, której kult jest w Umbrii bardzo silny. Gotycki kościół wybudowany w miejscu prawdopodobnego narodzenia świętych bliźniaków wpisuje się pięknie w panoramę apenińskich szczytów, nie jest jednak jedynym powodem, dla którego warto odwiedzić starożytną Nursję.
Pielgrzymują tu również wielbiciele trufli. Rejon Nursji jest bowiem zagłębiem tego czarnego złota.
W miasteczku i okolicy odbywają się od jesieni po wiosnę słynne Mercato del Tartufo, na których można kupić lub podziwiać trufle i wyroby z jego dodatkami. W tej części Umbrii truflami pachnie w każdej restauracji, a w każdym sklepie można nabyć faszerowane nimi szynki, sery, miody i pasty. Raj dla smakoszy z zasobniejszym portfelem.
Castelluccio di Norcia
Maleńką Castelluccio di Norcia warto odwiedzić wiosną i wczesnym latem, by zobaczyć fioriturę, czyli niezwykły landszaft w naturze: ogromne połacie łąk i pól soczewicy na płaskowyżach pokrywają się różnokolorowym dywanem kwiatów, za tło mając ośnieżone szczyty centralnych Apeninów.
Asyż
Drugim, obok świętych, znakiem rozpoznawczym Umbrii jest oliwa – produkuje się ją dosłownie wszędzie i jest naprawdę doskonała. Lekko pikantna, z zielonymi refleksami, pachnąca skoszoną trawą. Niestety, ubiegły sezon okazał się katastrofalny: uprawy zostały zniszczone przez szkodniki. Klęską tą żyje dziś cała Umbria, co najlepiej pokazuje, jak istotnym elementem gospodarki jest tam uprawa oliwek.
Gubbio
Z dwóch powodów nie sposób pominąć tego zagubionego u stóp Apeninów miasteczka. Po pierwsze: dla trzech świec (ceri), które zawędrowały aż na godło Umbrii. Zwyczaj biegania z ogromnymi ceri w morderczym wyścigu (Corsa dei Ceri) na szczyt wzgórza, gdzie pochowany jest święty Ubald, biskup i egzorcysta z XII wieku, przetrwał w Gubbio do dziś i ma się dobrze. W przeciwieństwie do uczestników, którzy co roku 15 maja mierzą się z kilometrową trasą na stromym zboczu z siedmiometrowymi świecami na barkach!
Być może w trakcie biegu myślą o drzwiach śmierci (porta dei morti), ekspediujących zmarłych w ich ostatnią drogę. Domy w Gubbio były bowiem wyposażane w dwa wyjścia – większe dla żywych, a mniejsze dla martwych. Do dziś można je zobaczyć na nieco zapuszczonych średniowiecznych fasadach. Historycy twierdzą, że miały przede wszystkim znaczenie obronne, ale w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy.