Piwnych narodów „wybranych” jest wiele. Belgowie, Czesi, Anglicy, Irlandczycy, Amerykanie to tylko wierzchołek góry lodowej. Sami aspirujemy do takiego tytułu. Jednak chyba żadna nacja na świecie nie kojarzy się z piwem w takim stopniu, co Niemcy. Jeśli mówimy „piwo”, myślimy „Niemcy”.
Łyk historii
Piwo towarzyszy Niemcom już od czasów pogańskich. Dla Germanów piwo było sensem życia, zajmowało w ich kulturze miejsce nie mniej ważne niż pierścień Nibelungów. Nad procesem warzenia czuwał przecież gromowładny Thor. O niemieckiej miłości do piwa pisał już Tacyt w dziele De origine et situ Germanorum. W średniowieczu tradycje niemieckiego piwowarstwa rozkwitały w klasztorach. To tam powstały jedne z pierwszych browarów i przyklasztorne uprawy chmielu. Gorącą propagatorką stosowania chmielu do warzenia piwa była święta Hildegarda z Bingen. Pierwszy niemiecki dokument traktujący o piwie pochodzi z roku 764 i dotyczy klasztoru Sankt Gallen.
Dla niemieckiego piwowarstwa kluczowym wydarzeniem było wydanie przez Wilhelma IV w 1516 roku zbioru norm o wspólnej nazwie Prawo Czystości (Reinheitsgebot). Zakładały one, że (pod groźbą kary) do warzenia piwa wykorzystywać można jedynie trzy składniki – wodę, słód jęczmienny i chmiel. Ta prosta receptura szybko stała się inspiracją dla całego piwowarskiego świata.
Kolejnym doniosłym wydarzeniem w piwnej historii Niemiec był ślub bawarskiego księcia Ludwika z księżniczką Teresą von Sachsen-Hildburghausen w 1810 roku. Dla uczczenia tego wydarzenia zorganizowano w Monachium wielki festyn, na którym piwo lało się strumieniami. Dał on początek trwającej od ponad dwustu lat tradycji Oktoberfest.
Najsłynniejsze piwa Niemiec
Kölsch – pochodzące z Kolonii piwo górnej fermentacji charakteryzujące się jasną słomianą barwą i gęstą pianą. Tradycyjnie rozlewa je Köbe, kelner z krawatem przyciętym tak, aby nie wpadał do wąskiej szklanki z piwem, zwanej Stange. Trunek pasuje raczej do lżejszych dań oraz sałatek. Bardzo podobnym piwem jest altbier, pochodzący z pobliskiego Düsseldorfu.
piwo pszeniczne (Weizen, Weißbier) – jedno z najpopularniejszych w Polsce piw niemieckich. Piwo, dla którego wyjątek od surowych reguł Prawa Czystości, uczynił sam Wilhelm IV. Nie ma wśród nas chyba osoby, która choć raz w życiu nie skosztowałaby tego niemieckiego specjału o wspaniałym aromacie dojrzałych bananów i gumy balonowej. Naturalna mętność i długo utrzymująca się korona białej piany to jego znaki rozpoznawcze. Pasuje do dań rybnych i lekkiego białego mięsa. Najciekawsze marki to Paulaner, Ayinger, Schneider Weisse czy Franziskaner.
koźlak (Bock) – kolejne z lubianych przez nas piw niemieckich. Bardzo mocne, bardzo słodowe, idealne na srogie zimowe przymrozki i chłodne przedwiośnie. Mocarny kozioł pochodzący z niemieckiego miasta Einbeck oferuje sporą dawkę rozgrzewającego alkoholu oraz niemające sobie równych słodkiewino o dużej zawartości cukru naturalnego lub dodanego.. aromaty ciemnego chleba, rodzynek i innych suszonych owoców. Uczta dla smakoszy. Wersja dubeltowa (doppelbock) pomagała niemieckim mnichom przetrwać Wielki Post. Warto spróbować zwłaszcza w połączeniu ze szwajcarskimi serami. Najsłynniejsze piwa to Einbecker Ur-Bock Dunkel(niem.) ciemny.., a jeśli chodzi o doppelbocka – Paulaner Salvator.
piwo marcowe (Marzenbier) – nieodłącznie złączone ze świętem Oktoberfest, pijane z wielkich litrowych kufli o wdzięcznej nazwie maßkrug. Piwo, gotowane przy pierwszym tchnieniu wiosny, miało za zadanie sprostać letnim upałom i doczekać do jesiennych chłodów. Jego miedziana barwa i przyjemny karmelowo-słodowy charakter to kwintesencja niemieckiego piwa. Sprosta wszystkim ciemnym mięsom, pieczonej szynce i kiełbaskom. Na polecenie zasługują zwłaszcza piwa marcowe z browarów Hacker-Pschorr i Augustiner (to jedne z 6 browarów, które mają prawo rozkładać namioty na Oktoberfest).
Schwarzbier – czarne złoto, którym kurował się Goethe, kiedy podupadł na zdrowiu. Czarny lager słynie na całym świecie z delikatnego smaku o lekkich palonych nutach – żadnego torfu, żadnych palonych kabli, mowa o przyjemnej spaleniźnie dogasających w jesiennym ognisku polan. Na polecenie zasługuje zwłaszcza oryginał pochodzący z uzdrowiska Bad Köstritz.
Rauchbier – piwo dymione to najlepsze, co frankoński Bamberg ma do zaoferowania. Bardzo podobne do polskiego piwa grodziskiego. Specyficzny smak i aromat wędzonej szynki od razu podpowiada naszemu mózgowi, z czym piwo stworzy niebiański duet. Aecht Schlenkerla to chyba najbardziej znamienity przykład.
Zoigl – piwo zwane również spółdzielczym pochodzi nie z NRD, a z Górnego Palatynatu. Tradycyjnie warzone jest przez mieszkańców miast, którzy opłacają specjalny podatek, tzw. kotłowe by mieć dziedziczne prawo do warzenia piwa we wspólnym miejskim browarze. Przed drzwiami swoich domów wieszają charakterystyczne sześcioramienne gwiazdy podobne do gwiazdy Dawida, informujące o tym, że w danym domu powstaje Zoigl. Z uwagi na ilość wariantów oraz niepowtarzalność poszczególnych warek trudno zdefiniować to piwo jako styl. Zoigla trzeba spróbować.