Jaki pożytek może przynieść analiza tekstów popkultury, jeżeli z dobrą wiarą przyjmiemy, że nie przekazują one treści, których odbiorca nie zna uprzednio?
Otóż ten właśnie: przypatrując się popkulturze, zwłaszcza tym jej produktom, które zyskują szerokie uznanie i rzesze wiernych fanów, zyskujemy szansę obserwacji, jak owe rzesze rozumieją świat i co znaczą dla nich rozmaite jego obiekty.
Tak właśnie rzecz ma się z winem, często i chętnie obecnym w popkulturowych wytworach – tematyzowanym rozmaicie w powieściach odcinkowych XIX wieku, we współczesnym kinie rozrywkowym, grach komputerowych, serialach czy internetowych memach. Niekiedy winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) jest ich motywem centralnym, już to przedstawiając szczęśliwe życie plantatorów i koneserów, już to widząc w nim składnik moralnej katastrofy bon vivantów z wyższych sfer, zdradzających nadmierne upodobanie do stanu odurzenia. Innym razem pojawia się w tle, towarzysząc romantycznej kolacji, sabatowi snobów czy wędrówkom porzuconych kobiet, poszukujących szczęścia w urokliwych zakątkach centralnej Italii. Zawsze jednak posiada dwie cechy wspólne. Po pierwsze, nie jest w istocie winem, a tylko pewnym wyobrażeniem na jego temat. Po wtóre, choć nie można go posmakować, można je zrozumieć.
Ta interpretacja sięga jednak dość płytko i nie tłumaczy początkowego wzrostu sprzedaży tej odmiany. Oczywiście, chardonnay pojawia się w chwilach smutku, istotna wydaje się jednak tego skutku przyczyna: oto Bridget znów nie potrafi pogodzić nowoczesnego modelu kobiecości, który nakazuje jej samodzielność i karierę, z tradycyjnym, związanym z poszukiwaniem stabilności w związku z mężczyzną. Pozbawiona wsparcia rodziny, samotna w wielkim mieście i poszukująca własnej tożsamości, wiecznie i bez powodzenia zmagająca się z niemożliwym do zrealizowania ideałem kobiety jednocześnie pięknej, erotycznie atrakcyjnej, bezpruderyjnej i odnoszącej sukcesy, ale i ciepłej, prowadzącej dom żony przy mężu odpowiadała stanowi ducha czytelniczek z lat 90. Ale od tego czasu pojawiła się nowa recepta, proponująca kobietom złapanym w pułapkę nowoczesności ucieczkę do Toskanii, Tybetu lub przynajmniej nad rozlewisko, do baśniowej krainy, gdzie problem zwyczajnie nie istnieje.
Chardonnay Bridget Jones nie smakuje porażką. Przypomina za to, że następnego dnia z bólem głowy trzeba znów stawić czoło światu, o czym popkultura ostatnich lat woli nie pamiętać.