Przecież w każdym z nas drzemie odrobina mrocznej mocy!
Często próbuję odpowiedzieć sobie na odwieczne pytanie zadawane aktorowi – czym jest jego identyfikowanie się z kreowaną postacią. Moja odpowiedź brzmi krótko – niczym. Wiele zależy od skali naszej wyobraźni.
Kiedy byłem młodym chłopakiem, poszedłem pierwszy raz samotnie na ryby nad jezioro. Zarzuciłem wędkę i po kilkunastu minutach oczekiwania – udało się. Spławik poszedł pod wodę. Zacząłem kręcić kołowrotkiem. Na końcu żyłki ujrzałem śliczną rybkę – chyba płotkę. Kiedy położyłem ją na trawie i zobaczyłem, że ma skaleczoną haczykiem „buzię”, pobiegłem po tatę, by uratował to nieszczęsne stworzenie. Po latach jednak często łapałem ryby i często je również potem spożywałem. Pyszne są na przykład okonie w maśle smażone na patelni na ognisku, nad samym jeziorem. Albo pstrągi nadziewane cytryną, koperkiem i czosnkiem, pieczone w przygasłym już lekko żarze. Ostatnio udało mi się przyrządzić wykwintne danie: sandacza w śmietanie. Dorodnego sandacza pozbawiłem łusek, pozostawiwszy lśniącą, gładką skórę, którą ponacinałem po obydwu stronach ryby. Przyprawiłem solą i pieprzem. W brytfance na rozgrzanym klarowanym maśle, obtoczywszy małą ilością mąki, obsmażyłem mięso tak, by się ładnie zrumieniło. Potem danie podlałem odrobiną białego wytrawnegookreślenie wina, w którym, teoretycznie, cały cukier na d... wina. Gdy odparowało, do potrawy dolałem sok ze świeżo wyciśniętej pomarańczy. Przykrytą brytfankę wstawiłem do rozgrzanego do około 180°C piekarnika. Po mniej więcej trzydziestu minutach, kiedy mięso oddało swój naturalny sos, a sok pomarańczowy z racji swej słodyczy lekko się skarmelizował, odstawiłem rybę na półmisek, a sos podlałem słodką trzydziestoprocentową śmietaną. Po podgrzaniu i wymieszaniu gęsty i puszysty sos wlałem na półmisek. Całość przyozdobiłem świeżym siekanym koperkiem. Gdy ujrzałem na stole efekt mojej pracy w towarzystwie schłodzonego Martín Códax AlbariñoAlbariño jest odmianą iberyjską, uważaną za szczep auto..., ponownie obudziła się we mnie bestia, a instynkt wygłodniałego łakomego zwierza dał o sobie znać! Źrenice zmniejszyły swą średnicę, ująłem nóż w dłoń i…