Kreta zachwyca przybysza, jeszcze zanim postawi na niej stopę. Nad południowymi odnogami Peloponezu samolot się zniża, z lewej strony majaczą szare z tej odległości Cyklady, na horyzoncie zaś potężnieje coraz dłuższy, majestatyczny górzysty masyw.
Po kolejnych kilku minutach wyspa nabiera barw: piaskowo-złotej na wybrzeżach, zielonej i brązowo-pomarańczowo-szarej w interiorze. Morze staje się turkusowe i zaczyna połyskiwać.
Jeszcze pięć minut i suniemy nad zmarszczoną wiatrem, fantastycznie lazurową powierzchnią Morza Kreteńskiego i bajecznymi plażami. Wzrokiem szukam winnic, ale na zboczach gór niepodzielnie królują gaje oliwne. Nad pasem lotniska samolot mocuje się z odwiecznym tu wiatrem, dostaje mocny podmuch, dotyka kołami lądowiska, odbija się, w końcu stabilnie osiada na betonowym trakcie i sunie w stronę terminala. Jesteśmy w krainie Minosa.
Barwy i kształty
Nieuchronnie przywdziewa ono jeszcze jedną barwę – oszałamiający błękit nieba i wody balansujący między ciemnym indygo morskiej głębi, lazurem nieba i turkusową wodą zatok oraz plaż. Na to wszystko trzeba patrzeć w ciemnych okularach, bo światło na Krecie jest mocne i w całej pełni sprawdzają się tu słowa Miłosza: „barwy ze słońca są…”.
W poszukiwaniu wina
Droga z Heraklionu do Agios (czyt. ajos) Nikolaos, naszej bazy, liczy nieco ponad 60 kilometrów, ale – jak wszystkie drogi na Krecie – wije się wśród gór, pnie się na zbocza, wpada w rozpadliny i wąwozy. Mimo że jest to porządna i szeroka New Road (na Krecie nie ma autostrad), podróż upływa powoli, tym bardziej że turyści w wynajętych autach jeżdżą ostrożnie, a Kreteńczycy rzadko gdziekolwiek się spieszą.
Podobnie jak z samolotu, tak i z auta rozglądam się za winnicami. Na Krecie jednak nie rzucają się w oczy, rozłożyły się głównie w dwóch regionach – na południe od Heraklionu (okolice miejscowości Peza) i wokół miasta Sitia na wschodzie wyspy. WinoroślVitis vinifera.. uprawia się tam od ponad 4 tysięcy lat i niewiele jest krajów w Europie, gdzie czyniono by to wcześniej. Równie dawno tajemniczy Minojczycy dali światu oliwę. Stwierdzam z zadowoleniem, że jestem w ojczyźnie dwóch zbawiennych płynów ludzkości…
Pierwsze doznanie winne, regularnie odtąd powtarzane, ma miejsce w hotelu. Do posiłków podają nam wino białewino gronowe otrzymywane z białych odmian winogron i – zn... (...) i różowe o barwie czerwonego, jak to na Krecie, gdzie czerwone jest prawie czarne. Nalewane do kielichów z meniskiem wypukłym hotelowe winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...), poślednie, niemal pozbawione aromatu, choć smaczne i orzeźwiające, określi nasze wrażenia w tej dziedzinie na dalszą część pobytu. Wśród tych doznań czołowe miejsce zajmuje czysta, epikurejska satysfakcja z życia – gdy ciepłą nocą wielki księżyc wstaje nad wodami zatoki Mirabello i z rozmachem je srebrzy, pragnienie trwania tej chwili jest dojmujące.
Aromat i klimat
Kreta pachnie wiatrem, a jej morze arbuzem. Wiatr daje tu żyć, bo łagodzi upał, właściwie nie wieje tylko w Knossos, które zresztą nie dorównuje swemu mitowi. Betonowe rekonstrukcje Evansa ocierają się o kicz, ale dla fresku z delfinami warto tu przyjechać. Mocniej niż w samym Knossos pachnie przeszłością w herakliońskim Muzeum Archeologicznym, gdzie aurę tajemnicy rozsiewa wciąż nieodczytany dysk z Fajstos, a zwiewna tunika posągowej Demeter niemal drży na jej udzie.
Po inne klimaty jedziemy na wieńczącą wschodni kraniec wyspy plażę Vai. Mityczne widoki gór, morza, zatok i wysp rozpraszają uwagę kierowcy, ale ostrożna jazda stukilometrową krętą drogą daje rzadką satysfakcję – Vai jest jedyną plażą w Europie z dziko rosnącymi palmami. Wiatr kołysze ich liśćmi na tle skalistych wzgórz, mocno pachnie tu Afryką czy wręcz Karaibami. Silne, wyraziste zapachy – ziół, przypraw, kwiatów, kosmetyków na bazie oliwy – unoszą się także w kreteńskich sklepach z produktami lokalnymi, przeznaczonymi głównie dla turystów.
Jeden z nich, w miasteczku Kritsa u podnóża góry Dikti, prowadzi pani Ewa, drobna, urocza Polka z Dolnośląskiego. Dziesięć lat temu przyjechała tu z kilkuletnią córką szukać nowego życia. Odnalazła je w miejscu, gdzie czas upływa nieśpiesznie i zwykle nie używa się zegarka. – Kreteńskie wina są z reguły tańsze od tych z Grecji lądowej – opowiada. – Te powyżej 10 euro uchodzą za drogie. Tu nie smakuje się win, pije się je dla orzeźwienia, przy jedzeniu, rozmowie – dodaje.
Pani Ewa pokazuje mi najpopularniejsze – jej zdaniem – wina na Krecie, pochodzą z winnic rodziny Lirarakis. Szczególnie lubiane są różowe, stanowiące – podobnie jak czerwone – mieszankę szczepów kotsiwali i syrahfrancuska odmiana czerwonych winogron uprawianych głównie ..., dobre jest też czerwone liatiko. Wśród białych króluje tutejsza vilana. Żadne z nich nie zniewala aromatem, którym zaskakuje za to białe wino z Sitii – nieoczekiwanie uwalnia nuty maślane. Naprawdę jednak oszałamia nas mocna woń kupionego w sklepiku pani Ewy oregano.
Smaki i inne rozkosze
Jedzenie na Krecie jest wyborne, ponoć najzdrowsze w Europie. Tęsknić będę do grillowanych i zapiekanych papryk oraz bakłażanów, kruchej baraniny, delikatnych ryb, sosu tztaziki, mięsistych oliwek, słodkich melonów… Także do tego gładkiego, bezpretensjonalnego wina, źródła niekłamanej radości życia. Oddaliśmy się jej na Krecie skwapliwie i ufnie, bo na wyspie Minosa najbardziej harmonijnie – dla mnie przynajmniej – łączą swe życiodajne moce błogosławione płyny ludzkości: wino, oliwa i morska woda. Już wiem, że tam wrócę.