Walka w deszczu i tropikach

Wczoraj o ósmej rano rozpoczęła się „dogrywka” jednego z największych konkursów winiarskich na świecie – Mundus Vini.

Tak już jest od kilku lat – ilość nadesłanych próbek jest tak wielka, że nie sposób tego przerobić za jednym zamachem bez śmiertelnego wyczerpania sędziów i rozciągnięcia konkursu chyba na dwa tygodnie. Dlatego grono ponad 150 oceniających zjeżdża się do palatynackiego, gościnnego Neustadt and der Weinstrasse dwa razy w roku – najpierw w lutym, by ocenić wina, które producenci chcą wystawić na Proweinie w Düsseldorfie, oraz na przełomie sierpnia i września, by dokończyć walkę. To także niezwykle wygodne dla producentów na obu półkulach – zbiory w obu rejonach są bowiem oddzielone półroczną przerwą.

Tym razem jednak „walczyć” musimy nie tylko z próbkami – wielką zagadką pozostaje pogoda, która nas nie rozpieszcza. Na przemian leje i świeci słońce, a przerwach mamy do czynienia z tropikalnym niemal zjawiskiem wilgotności. Nie chodzi jednak, by narzekać, ale chwilami nawet niemiecki sprzęt chłodzący odmawia posłuszeństwa. Kolejność niektórych serii degustacyjnych trzeba było przekładać, bowiem lodówki na czas nie schłodziły niektórych białych win. Z taki zjawiskiem nie spotkaliśmy się jeszcze nigdy na tych zawsze perfekcyjnie przygotowanych zawodach.

Dajemy jednak spokojnie radę. Dziś poszła pierwsza seria z blisko 4,5 tysiąca przygotowanych próbek. Niestety, moja komisja trafiła na te najgorsze. Przez ostatnie dwa lata chwaliłem wzrost poziomu jakości win dostarczanych na konkurs win. I faktycznie – tak jest. Ale akurat moja komisja dostała próbki, które wypadły z zestawów dla innych grup sędziowskich. Wina były od Sasa do Lasa, podejrzewam, iż takie, których nie można było ustawić w logiczne ciągi wśród innych win. Zestawy w komisjach ciągną się zwykle podłóg apelacji, regionów, krajów czy odmian winogron, ewentualnie są ustawiane typologicznie – słodkiewino o dużej zawartości cukru naturalnego lub dodanego.. do słodkich, różowe do różowych, musujące do musujących. My mieliśmy wszystkiego po trochu, i to z całego świata. Różne kolory, poziomy cukru, różne odmiany i kraje, nareszcie wina ciche i musujące – na przemian.

Ale nic to – przed nami jeszcze trzy dni wielkich zmagań!

Wojciech Gogoliński
Neustadt an der Weinstrasse

Pełne informacje o przebiegu zawodów po zakończeniu konkursu