Państwo Środka na Żyrondą. Trudne różnice kulturowe

Świat winiarski przyzwyczaił się do wielkich inwestycji chińskich w znane francuskie winnice. Spore zapasy gotówki, prestiżowość takich zakupów oraz popularność wielkich bordoskich win zwłaszcza w charakterze prezentów na Dalekim Wschodzie od dwóch przyciągają chętnych. Dziś Chińczycy posiadają już około stu sześćdziesięciu châteaux nad Żyrondą i łakomie patrzą na kolejne. Problem polega z grubsza na tym, iż inwestorzy inaczej wyobrażają sobie pracę w winiarniach niż każe lokalna tradycja i przepisy.

Dopiero co byliśmy świadkami długotrwałych demonstracji w różnych rejonach Francji przeciwko obniżeniu wieku emerytalnego, co jest celem prezydenta Macrona. Choć zapowiadał on to jeszcze w swojej kampanii wyborczej, teraz Francuzi wydają się tem oburzeni. I nie mają zamiaru złożyć broni, mimo iż prawnie projekt został już przyjęty.

Jednak to nie wszystkie problemy mieszkańców Francji. Teraz całkiem sporo problemów pojawia się w regionie Bordeaux. By to zobrazować, wystarczy przytoczyć przykład posiadłości Château Larteau, która ledwie kilka lat temu zmieniła właściciela. Chińscy inwestorzy zamontowali tam maszynki do rejestrowania czasu pracy robotników w winnicy, niczem w fabrykach.

Pracownicy przy użyciu łopat szybko rozbili urządzenia. Ogólnofrancuski szok wywołało również to, iż właściciele oczekiwali 12-godzinnego (sic!) czasu pracy robotników, od 9 do 21! I to przez sześć dni w tygodniu! Przypomnijmy jeszcze, że we Francji obowiązuje ustawowy 35-godzinny czas pracy, a więc dwukrotnie krótszy.

Winiarnia, choć musi być centralnie zarządzana (a praca planowana!), to jednak nie tylko słupki cyfr na ekranie monitora. Każdy kto otarł się choćby o zbiory wie, iż winiarnia nie jest fabryką, ale też i to, że czas pracy jest tu bardzo elastyczny i zależy najczęściej od pory roku. Jednak zawsze podlega przynajmniej ustnym uzgodnieniom pomiędzy stronami – wprowadzanie maszynek do odbijania kart nie ma najmniejszego sensu. Pokazuje to jednak silne różnice kulturowe w podejściu do pracy.

Nie wszędzie nad Żyrondą odbywa się to w tak drastyczny sposób, ale problem został zarysowany. W ostatnich latach aktywność chińskich inwestorów w winiarniach jest znacznie mniejsza głównie z uwagi ogólną sytuację polityczno-ekonomiczną. Wiele inwestycji zbankrutowało. Jednak i tak wielu obecnych i przyszłych właścicieli będzie musiała wziąć pod uwagę miejscowe kulturę i tradycje.

Źródła: m.in. thetimes. co. uk, lemonde.fr