Aby wino winem było. Niestety, czas przygotować się na wielkie zmiany

Hard Seltzer
Czy wychowana na seltzerach generacja X zmieni definicję wina?

Wydawało nam się do niedawana, że winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) jest czymś tak oczywistym, iż nawet nie zaprzątaliśmy sobie głowy samymi definicjami. W dodatku na straży tego napoju stała Unia Europejska, która broniła wszelkich zmian terminologicznych do tego stopnia, że nie zwracaliśmy na to specjalnej uwagi. Nadchodzi jednak zmiana pokoleniowa.

Zaczęło się niewinnie, choć dyskusja trwa już bardzo długo, od umieszczaniu na etykietach win informacji w postaci kodu QR o dokładnej zawartości płynu w butelce. Nikt dokładnie nie wiedział, po co, bo do tej pory wystarczała informacja, że wino zawiera siarczyny, pewien procent alkoholu oraz ile płynu jest we flaszce. Tak było od dekad, ale świat się zmienia, zaś urzędnicy muszą się czymś zajmować. Jeśli kody wejdą, a pewnie tak, będziemy mogli odczytać informacje, jakie znajdujemy na innych wyrobach żywnościowych, choćby o wartości kalorycznej, dokładnej zawartości cukru oraz wielu innych składnikach, od białek po sód itd.

Najgorzej jest z siarczynami właśnie, bo ich poziomu nie sposób określić – część występuje jako wolny SO2, część wiąże się już we flaszce z innymi składnikami i staje się zupełnie nieaktywna: łącząc się z innymi związkami, tworzy nowe – wolne SO2 znika. Przed rozlewem trudno to określić, bowiem zależy to m.in. od zawartości w winie tanin i polifenoli. Tak naprawdę należałoby te wszystkie wartości mierzyć po otwarciu butelki…

Ale nie to jest najważniejsze, bo w ostatnim czasie na winiarską klasykę czynione są coraz bardziej nachalne i oficjalne zakusy, głównie za oceanem, ale w Europie też. Otóż unijna definicja wina jako naturalnego wyrobu z przefermentowanych winogron i zabezpieczonego dwutlenkiem siarki jest coraz częściej kwestionowana. Nie jest tajemnicą, że pokolenie X, a więc ludzi urodzonych na i po przełomie wieków odrzuca wiele zastanych stereotypów, także w świecie wina. Wina puszkowane, drinki na bazie wina, „wina” aromatyzowane, mieszane z sokami i różne napoje gazowane zawierające wino, tzw. hard seltzery, stały się szczególnie w czasie pandemii tak popularne, że zaczęło brakować aluminium do wyrobu puszek. To jeszcze nie był problem, ale kiedy różne organizacje zaczęły oficjalnie występować, i to to się nasila, by zmienić definicję wina, i zaliczyć doń „wina” bezalkoholowe i „wina” o sztucznie obniżonej zawartości alkoholu, powiało grozą dla normalnych, tradycyjnych konsumentów wina.

Dziś ten nacisk jest tak silny, przynajmniej medialnie, że wino może faktycznie przestać być winem, a przynajmniej takim, jakim znali je nasi przodkowie. Wychowana na seltzerach generacja X w końcu kiedyś stanie się większością, przejmie rządy i to ona będzie decydować o tym, co jest czym. Od lat odrzuca lub ignoruje, często ostentacyjnie, wszelką winiarską wiedzę, tradycje, regiony i typologię; apelacje ma za nic. Jeśli w krajach winiarskich na młodzieżowych imprezach pojawia się wino, to już nie jako szprycery, ale właśnie seltzery – z colą, sprite’ami, fantami i innymi napojami gazowanymi.

Nawet duże wytwórnie zaczynają inwestować w ten sektor napojów, ograniczając czy wręcz rezygnując z promocji wina wśród tej grupy społecznej, starając się jeszcze przemówić do ich rodziców. Ale czas płynie, jedne pokolenia jak zwykle są zastępywane przez następne…