Dramat Ukrainy. Winiarze odłożyli sekatory i poszli na front

Dramat Ukrainy. Winiarze odłożyli sekatory i poszli na front

Winiarstwo jest oczywiście ledwie tłem wojennego dramatu naszego wschodniego sąsiada. Wspominając o sytuacji rolniczej Ukrainy mówi się zwykle o tym, że brak dostaw zbóż może wstrząsnąć gospodarkami wielu krajów Bliskiego Wschodu i północnej Afryki – głównymi odbiorcami tamtejszego ziarna. Tymczasem ukraińscy winiarze poszli na wojnę, a butelkityp butelek o różnym kształcie, pojemności i kolorze, pr... wykorzystuje się teraz do robienia koktajli Mołotowa.

Osiem lat temu Ukraina – miejmy nadzieję, że nie na stałe – straciła Krym wraz z jedną największych pereł winiarskich świata – piwnicami pełnymi kolekcyjnych win w Massandrze. Zdęcia pijących ich Putina z Berlusconim zszokowały później świat. Od początku teraźniejszej wojny szef Forza Italia nie wypowiedział się ani razu na jej temat, co nie jest dziwne – wiele jego interesów przeżartych jest układami z Rosją.

Ukraina, razem z okupowanym Krymem, posiada ponad 41 tysięcy hektarów winogradów (prawie tyle co Austria), które według statystyk wyprodukowały w 2019 roku 133,4 milionów hektolitrów wina. Najlepsze winnice skupione są w pobliżu przeżywającej dramat strategicznej Odessie, gdzie znajdowała się połowa krajowych upraw. Jeszcze miesiąc temu przycinano tu krzewy, teraz winiarze, sommelierzy, restauratorzy czy hotelarze poszli na front. Podobna sytuacja jest w niemal otoczonym, stołecznym Kijowie. Oba miejsca to również znane ośrodki destylacyjne z wielkimi tradycjami.

Chwilowo – a miejmy nadzieję, że na stałe – najlepiej sytuacja wygląda na Zakarpaciu, w pobliżu granicy z Węgrami i Rumunią. Tutaj znajduje się znana winiarnia byłego tenisisty Serhija Stachowskiego, który porzucił ją, by walczyć w Kijowie. W wywiadzie dla hiszpańskiego Radio Marca powiedział: „Jestem prawie pewien, że jeśli przegramy tę wojnę, to Ukraina zostanie wymazana z map i podręczników historii na całym świecie. Nie byłoby więc kraju, do którego można wrócić – i dodał – Żadnej umowy, która nie zaczyna się od całkowitego opuszczenia przez Rosjan terytorium Ukrainy, nie uważam za umowę”.

Rodzi się również samopomoc – wszystkie branżowe portale obiegło wezwanie Jewgena Sznejderisa z winiarni Beykush Winery leżącej nad Morzem Czarnym, by europejskie winiarnie, które mają stancje dla okresowych zbieraczy przyjmowały winiarskich uchodźców z Ukrainy.

Ten rocznik może być jednak całkowicie stracony, ale – co budzi nadzieję – niektórzy z winiarzy zamierzają pojawić się na wspólnym stoisku Wines of Ukraine na majowych targach ProWein. Jeśli się uda, być może zmieni to choć trochę fakt, że jednak głównym rynkiem zbytu dla miejscowych win była Rosja, czego przez długi czas nie da się odbudować. Ważne jest także to, że już przed wojną nieco wzrosło zainteresowanie ukraińskimi winami na Zachodzie, teraz będzie pewnie jeszcze trochę większe.

Źródła, m.in.: magazine.wein.plus.de, sport.pl, wine-business-international.com