Hej sokoły! Sokolnictwo winogrodnicze

Pomysły ptaków i rolników na koegzystencję zwykle są zbieżne, za wyjątkiem sytuacji, które dotyczą upraw zbóż i słodkich owoców. Szczególnie, iż latające zwierzęta są niekiedy bardzo inteligentne i szybko nabywają nowych przyzwyczajeń, które przekazują potomstwu. Ale i ptactwo ma swoich wrogów międzygatunkowych. Teraz, a właściwie już dekadę temu po sokolników sięgają na coraz szerszą skalę winogrodnicy.

Do tej pory wydawało się, że największy problem z dzikim ptactwem ma światowe lotnictwo. Wielu zapewne widziało słynny film „Sully” z 2016 roku w reżyserii Clinta Eastwooda z Tomem Hanksem w roli głównej o katastrofie i wodowaniu na rzece Hudson w Nowym Jorku Airbusa 320 w 2009 roku po zderzeniu ze stadem gęsi. Ten problem dotyczy każdego lotniska, bowiem otwarte trawiaste i chronione przestrzenie przyciągają stada ptaków na żer. Szczególne kłopoty ma corocznie południowa Hiszpania i Izrael, gdzie przebiegają trasy migracyjne ptactwa z Europy do Afryki i z powrotem.

Jednak w winiarstwie walka w żarłocznym ptactwem ma wiekową, jeśli nie obejmującą tysiąclecia tradycję. Od kilkuset lat huki odstraszających wystrzałów towarzyszyły winobraniu zwłaszcza w środkowej i północnej Europie, gdzie chłodniejszy klimat sprawiał, że jagody winogron były szczególnie pożądana bombą kaloryczną dla ptactwa. Te zaś w ostatniej dekadzie stały się prawdziwą zmorą – przestały się trzymać swoich regionalnych żerowisk i nauczyły się rozpoznawać czas dojrzewania owoców i zbiorów w różnych regionach. Całe chmary zaczęły zatem wędrować z południa Europy i stopniowo przemieszkać ku północy kolejno pustosząc napotkane obszary winorodne. Mało tego – nauczone doświadczeniem wiedzą, że huki oznaczają mnogość dojrzałych owoców i to je przyciąga jak dzwonek na obiad.

Rozwiązania nie było – nawet masowe już okrywanie krzewów nie do końca spełnia swoją rolę, bo mamy wszak do czynienia z bardzo sprytnym przeciwnikiem. Dekadę temu zaczęto na szerszą skalę testować wariant sokolniczy, który sprawdził się już przy innych owocowych uprawach, a także ochroną młodego narybku łososi przed mewami i kormoranami.

Łowy sokołów nie muszą w przypadku być w przypadku winnic koniecznie krwawe, choć drapieżniki na wolności polują na szpaki, rudniki i inne jagodożerne ptactwo. Już samo pojawienie się na horyzoncie sokoła, najszybszego zwierzęcia wśród żywotnych rozwijającego prędkość nawet 350 km/h powoduje paniczny strach w stadzie i natychmiastową ucieczkę wszystkich potencjalnych ofiar. I to na bardzo rozległym obszarze.

Problemem pozostaje jedynie fakt braku odpowiedniej liczby sokolników, których zatrudniają wszystkie wojskowe i cywilne lotniska na świecie, od jakiegoś czasu także… wysypiska śmieci. Ich szkolenie jest długie i wiąże się z praktyką, trudnymi egzaminami oraz uzyskaniem licencji. Potrzebne są także właściwie ułożone sokoły. Niemniej są obszary, jak choćby stan Oregon, gdzie specjaliści w czasie zbiorów uwijają się niemal non stop.

Źródła: m.in. vinepair.com, punchdrink.com, sfchronicle. com