Gronowi Herkulesi

Po co człowiekowi trening? Odpowiedzi mogą być różnorakie – żeby nabrał muskulatury, zdobył (pozornie) wcześniej nieosiągalne umiejętności, poprawił sylwetkę, poznał nowych ludzi, sprawdził, na ile go stać.

Niby o sporcie – a jednak o winie. Prawda? Wszystko się zgadza. Im bardziej poznawczo pijemy, tym robimy się silniejsi w poznawanej dziedzinie życia. Niczym atleta budujemy mięśnie winiarskich pojęć. Rzeźbimy osiągnięty kształt językiem – tu zażartujemy, tu zmienimy nieco opis, to znów wymienimy z kimś (pozornie) niezobowiązującą uwagę.

A od tej uwagi zaczyna się głębsze poznanie zagadniętej osoby. Bo okazuje się z czasem, że my razem nie tylko o winie, ale bez mała o wszystkim. I już nasze dzieci bawią się wspólnie za dnia w piaskownicy, a my wieczorami, przy winie rzecz jasna, w karty gramy sobie zbiorowo. Wraz z inną, via winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) zaprzyjaźnioną postacią.

I tak, mimowolnie, okazuje się, że wino pełni w życiu funkcję głównie socjalną – a my, również mimowolnie, rozbudowaliśmy wiedzę na jego temat zaskakująco. Drogą – przede wszystkim – niezobowiązujących konwersacji. Więc – jeśli by się zdarzył – test nie wyda się nam straszny. A może, kto wie, dobrowolnie poszukamy okazji, by poddać się próbie?

I niby o winie – a robi się coraz bardziej sportowo. Więc pamiętać proszę, że gdy staniemy na sommelierskiej macie czy innej murawie – zachowajmy do końca zasadę fair play.