Branża winiarska po pandemii

Branża winiarska po pandemii

Rzecz jasna tytuł należy rozumieć przenośnie – jeszcze nic się skończyło, a może wrócić. Jednak już widać, że na rynku winiarskim zaszły poważne zmiany, i wszyscy się zastanawiają, na ile będę one trwałeokreślenie degustacyjne określające trwałość zapachów... (...). Wiele wskazuje, że niektóre trendy utrwalą się na zawsze.

Wygląda to nieco, jak z pracą online – niby biura i szkolnictwo różnego stopnia z wolna wracają do normalnego trybu działalności, a jednak już wiadomo, że niektóre zadania będą wykonywane przez łącza internetowe. Podobnie jest w branży alkoholowej. Ludzie przyzwyczaili się do zamówień pod drzwi i jest to bodaj największa zmiana, która grozi upadkiem sieci mniejszych sklepów czy winotek. Klienci wolą zamawiać bezpośrednio u importerów, niż – jak do niedawna – chodzić z torbą na zakupy. Duże sieciówki sobie raczej poradzą, bo od zawsze oferowały usługę dostawy zakupów do domów, małe sklepy – nie.

W Stanach Zjednoczonych całkowicie ofertę zmieniają wielkie firmy kurierskie, jak Fed-Ex czy United Parcel, które kiedyś wzbraniały się przed przewożeniem butelek w ogóle, dziś mocno zaangażowały się w taką działalność.

W niektórych krajach sprzedaż wina online działała sprawnie, zachęcała nabywców rzadkimi, ciekawymi winami. Teraz te firmy rozrosły się do niebotycznych rozmiarów i na składzie mają wszystko, co kiedyś stało na półkach, od win podstawowych, codziennych, po te bardziej wyszukane. Doszło do tego, że największemu producentowi wina puszkowanego, Bev z Kalifornii, zabrakło… puszek – liczba zamówień telefonicznych na te wyroby przerosła jego najśmielsze oczekiwania, a branża metali kolorowych nie pracuje jeszcze pełną parą.

W Stanach Zjednoczonych całkowicie ofertę zmieniają wielkie firmy kurierskie, jak Fed-Ex czy United Parcel, które kiedyś wzbraniały się przed przewożeniem butelek w ogóle, dziś mocno zaangażowały się w taką działalność – ich przedstawiciele z radością pukają do drzwi z kartonami wina. Mało tego, te korporacje zaangażowały się w sprawę zmiany międzystanowych przepisów, co do przesyłania wina.

Winebary, restauracje i hotelowa gastronomia nadal świeci pustkami – klientów jest jak na lekarstwo. W Wielkiej Brytanii przypuszcza się, że już nigdy nie wróci do starych czasów, a ponieważ jakiegokolwiek poważnego wsparcia brak (pożyczki rodzinne są na wyczerpaniu), prawdopodobnie połowa z nich zostanie zamknięta na stałe. Republikański gubernator Teksasu Gregg Abbott, który kiedyś wzywał do ignorowania lockdownu i noszenia masek, teraz pozamykał wszystkie bary i restauracje w całym stanie oraz nakazał zakrywanie twarzy na ulicach!

Jest druga strona medalu – kiedy ogłoszono kwarantannę, winiarze zostali z pełnymi tankami wina akurat wtedy, kiedy młode, lżejsze wina miały trafić na rynek. Takie wina – z punktu widzenia każdej wytwórni (nie konsumentów) – robi się m.in. właśnie po to, by domykały się budżety winiarni. Na lepsze wina trzeba poczekać, by dojrzały – młode dają jakikolwiek dopływ gotówki na przednówku. Teraz tego nie było, więc długi rosną.

Kiedy ogłoszono kwarantannę, winiarze zostali z pełnymi tankami wina akurat wtedy, kiedy młode, lżejsze wina miały trafić na rynek.

I co też ważne – pozamykane kwarantanną kraje europejskie zwróciły się ku własnym winom, szczególnie Niemcy i Brytyjczycy. Cierpi na tym poważnie branża włoska, bo zamówienia z tych dwóch kluczowych dla Włochów importujących państw spadły bardziej niż drastycznie. Także pod względem jakości, zwłaszcza w Niemczech, gdzie miejscowi zaczęli sięgać po lepsze własne wina, zaś import – kiedy ruszył – dotyczył już dużo tańszych włoskich win.