Dwudzieste dziewiąte wydanie konkursu Mundus Vini musiało tak wyglądać, i był to wielki cud, że w ogóle się odbył. Gigantyczny wysiłek organizatorów we współpracy z krajowymi służbami medycznymi przyniósł efekt w postaci umożliwienia przyjazdu większości sędziów. Wielu przeżywało to bardzo mocno, bo był to w ogóle ich pierwszy wyjazd zagranicę od półtorej roku.
Covid, maseczki, odstępy, strzałki naklejone na podłodze wskazujące kierunek i dyskusje o skuteczności podejmowania wszystkich tych środków zdominowały kuluarowe i wieczorne mundusvinowe dyskusje do bólu. Wszyscy mieliśmy ich już serdecznie dość, ale nie sposób się było od nich uwolnić, bo w końcu sędziowie zjechali się z różnych części świata i każdy miał nieco inne doświadczenia. Wspominaliśmy ciepło również tych, którzy nie dotarli z powodów wiadomych. Było nas mniej niż zwykle, „tylko” 121 sędziów i 12 tysięcy win – cztery dni wytężonej pracy…
Zjawiskiem było to, że po raz pierwszy w większej ilości pojawiły wina z odmiany tempranillo blanco. Szczep kojarzący się do niedawna wyłącznie z ogólnohiszpańską, najpopularniejszą czerwoną odmianą, dorobił w sposób przypadkowy swojej białej mutacji. W roku 1988 odkryto na normalnym krzewie tempranillo jej białą, naturalną wariację, którą udało się namnożyć. Dziś jest ona zarejestrowana i coraz więcej winiarzy próbuje robić z niej białe wina. Wydawało się, że przez lata będzie to raczej ciekawostka, niż poważna odmiana handlowa, tymczasem jej wyraźna kwasowość sprawiła, że stała się poszukiwanym szczepem.
Największym sukcesem naszej komisji było rozdanie, w których dostaliśmy dziesięć próbek win słodkich – jak się później okazało – wszystkie z Douro z wyjątkiem dwóch z Tejo. W uniesieniu dyskutowaliśmy przekraczając dopuszczalny na taką okoliczność czas, a zapachy jakie unosiły się nad naszą sekcją ściągnęły kolegów z sąsiednich zespołów, tak że musieliśmy bronić resztek naszych „zdobycznych” próbek. Stateczny spór dotyczył zarówno pochodzenia, jak i odmian, bowiem tylko dwie miały oznaczony szczep fernão pires (maria-gomes), i do dziś nie wiemy, co dokładnie tworzyło resztę, bowiem były to kupaże. Wina były mocno słodkiewino o dużej zawartości cukru naturalnego lub dodanego.., podbite doskonałą kwasowością, harmonijne i aromatyczne oraz bardzo wybitnie stare. Po zakończeniu dostaliśmy karty z wynikami, gdzie stało, iż część miała apelację Douro lub Porto, a dwa wspomnianą Tejo. Co to było? Nie wiem, nie wiem nawet, czy w młodości były czerwone i przez dekady straciły na barwie?
Następna kolejka zdumiała nas jeszcze bardziej, ale tu już mieliśmy pełną jasność – w kieliszkach pojawiły się stare, bardzo stare i stare jak cholera porto, typu tawny i rocznikowe. Znów nie ominęła nas przyjemność dyskusji oraz „obrona” próbek przed kolegami z sąsiednich komisji. Bowiem kontakt z takimi winami nie jest codziennością w żadnym obejściu na świecie, nawet jeśli się robi w branży winiarskiej.
Dobrych i bardzo dobrych rozdań mieliśmy jeszcze kilka przez cztery dni (inni też), wspomnę jeszcze tylko może o winach z regionu Riojahiszp. czer. DOCa z regionu Rioja, prod. z wszystkich czerw.... (...), gdyż zaszczycono nas doprawdy wiekowymi rocznikami, z czasów, kiedy ten obszar przeżywał rewolucję, okres sporów i powstawania win w nowszym stylu. Obcowaliśmy więc z winami w starszym wydaniu i tymi tworzonymi przez nowe pokolenie winiarzy, po praktykach w Nowy Świecie.
Nie brakło też oczywiście rozdań markotnych, o których lepiej zapomnieć. Ale każdy konkurs rządzi się takimi prawami…