Zawsze zastanawiałem się, co ciągnie ludzi do lawendy. Te mydła, środki przeciw molom, odświeżacze powietrza, kosmetyki, ozdoba stołu, bukieciki. Hm, doprawdy nie wiem, szczególnie, że lawenda jest zapachem dość specyficznym, nie przez wszystkich lubianym.
Dla mnie jest raczej wonią ambiwalentną, w nadmiarze drażni mój nos, ale w mniejszym natężeniu spokojnie ją akceptuję; daje przyjemną świeżość, a nawet wprawia w stan relaksu. Ale o wiele mocniej lawenda działa na mnie swoim wyglądem, pięknym fioletowym (lawendowym?) kolorem. Tutaj zarówno delikatna obecność – akcent niemalże jest mile widziany – ale również ciągnące się po horyzont lawendowe pola Prowansji wprawiają mnie w zachwyt, uderzają niby monotonią, ale jednak pięknem swego rozmachu.
I takie rozważania snując wpatrywałem się w tytuł i okładkę książki Beaty Lipov. Wziąć, nie wziąć, lawenda i jedzenie – przecież to nie po drodze. Ale wziąłem, i słusznie. Lawendowy dom nie jest bowiem o lawendzie – to tylko odniesienie do ukochanego domu autorki i wielu w nim (i przed nim) sprzętów w tym kolorze – w środku lawenda pojawia się symbolicznie i jednym tylko miejscu, głównie jako przybranie stołu.
Słusznie, także dlatego, że w natłoku bzdurnych książek quasi-kulinarnych, gdzie już niemal każdy celebryta uważa za stosowne podzielić się uwagami, co mu smakuje, ta jest zupełnie inna. Inna, bo to prywatna podróż autorki przez jej życie, przez jej wspomnienia i po jej domu, a przede wszystkim przez zmieniające się szybko cztery pory roku. Niezwykła, bo autorka nie skupia się li tylko na przepisach, recepturach i sposobach przyrządzania potraw. Świetnie się konstatuje jej uwagi poboczne i skojarzenia, na które często byśmy nie wpadli. Bo dla Beaty Lipov, nie tylko to, co przygotujemy się liczy, ale też to, jak wygląda stół, jak można go przybrać zależnie od pory roku, jak można przystroić dom na konkretny posiłek, czy szerzej – na konkretną porę roku (np. jak zrobić na ścianę jelenia z gazety! – nigdy bym na to nie wpadł). I to ze sporą dozą fantazji.
Wszystko mamy podane w zgrabnym wydaniu, bardzo kolorowym (lawenda!) z mnóstwem zdjęć męża autorki. Zatem miłej lektury i uczty wzrokowej!
PS Zanurzywszy się w lekturze, a zwłaszcza po jej ukończeniu, możemy kontynuować naszą lawendową pasję zerkając na stronę lawendowydom.com.pl
Lawendowy dom
Beata Lipov
Świat Książki
Cena – 39,90 zł