Przez trzy dni, od czwartku do soboty, gościł w Krakowie Warren Winiarski, Amerykanin polskiego pochodzenia, jeden z najsłynniejszych winiarzy w historii.
Przyjechał do Krakowa, by osobiście odebrać tytuł „Człowieka Roku”, którym uhonorował go nasz magazyn. W 1976 r. jego winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...) S.L.V. Cabernet Sauvignonfrancuska, klasyczna, najbardziej rozpowszechniona i po... 1973 pokonało „w ciemno” w podczas słynnej Degustacji Paryskiej wszystkie najsłynniejsze wina francuskie. To wydarzenie zmieniło spojrzenie na współczesne winiarstwo światowe, otwierając rynki nie tylko na wina kalifornijskie, ale na nowoświatowe w ogóle. W branży winiarskiej to wydarzenie porównuje się do przewrotu kopernikańskiego.
Gość wylądował w Krakowie w czwartek po południu, skąd udał się wprost do Dworu Sieraków. Wieczorem zjadł uroczystą kolację z redakcją „Czasu Wina”. Bardzo chwalił menu, a jeszcze bardziej polskie wina, z którymi – jak się okazało – miał kontakt po raz pierwszy. Na tę okazję wybraliśmy wina z Winnicy Turnau. Szczególnie do gustu przypadło mu podane do deseru wino lodowe, ale i pozostałe „rozbierał” bez problemu – Warren Winiarski uchodzi w końcu jednego z najlepszych degustatorów na świecie.
Mimo wieku – skończył właśnie 89 lat – już następnego ranka zawitał do leżącej nieopodal Sierakowa Winnicy Wieliczka w Pawlikowicach. Wydawało się, że mamy pecha, bo po kilku bardzo słonecznych dniach tego ranka okolice spowiła ciężka mgła. Mimo to wydawało się, iż ani nasz gość, ani Agnieszka Wyrobek-Rousseau, współwłaścicielka winnicy, nie mają zamiaru opuścić winogradów. Rozmawiali długo i bardzo merytorycznie, bardzo precyzyjnie wymieniając się uwagami na temat krzewów, ich prowadzenia, przycinania, biodynamiki oraz sposobów szczepienia i ochrony przed szkodnikami. Ledwie starczyło czasu na właściwą degustację! A tę przeprowadziliśmy w pobliskiej winiarni Agnieszki. Tu też długo deliberowaliśmy przy każdej próbce, bo właścicielce bardzo zależało na szczegółowej analizie każdego oraz wskazówkach do wyrobu następnych win. Warren czuł się wyśmienicie niemal w punktach, krok po kroku oceniając każdą próbkę.
Po szybkim obiedzie w Sierakowie i jeszcze szybszym odpoczynku gościa udaliśmy się do Krakowa, gdzie w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego przy ulicy św. Anny na Warrena czekało wielkie audytorium, składające się z chętnych wysłuchania prelekcji laureata. Wykład trwał aż dwie godziny, po czem nasz gość został zasypany gradem pytań, od tych bardziej filozoficznych, dotyczących materii wina, aż po zupełnie praktyczne, np. na temat wyższości winorośli szlachetnej nad hybrydami.
Gość nie podzielił tej tezy – zwrócił uwagę, by przede wszystkim nie robić głupstw. Każdy krzew musi znaleźć swoje siedlisko i winiarza, który otrzyma z niej jak najlepsze wino – brzmiała w skrócie odpowiedź Winiarskiego. Zwrócił też uwagę, by polscy winiarze jak najczęściej się spotykali i wymieniali uwagi. W okresie pionierskim to niezwykle ważne, tak samo było kiedyś w Kalifornii, a wymiana uwag pomaga uniknąć wielu błędów.
Wieczorem zjadł kolację z przyjaciółmi w restauracji „Biała Róża”, a następnego ranka spotkał się z dziennikarzami i blogerami w Dworze Sieraków na śniadaniu prasowym, po czym udzielił kilku wywiadów przedstawicielom prasy i radia.
Hitowo zapowiadały się (i takimi były) dwugodzinne warsztaty, które sam poprowadził w towarzystwie Michała Bardela i niżej podpisanego. Na to wydarzenie wejściówek zabrakło dużo wcześniej. Winiarski przedstawił i omówił dziesięć win, w tym trzy z winiarni Stag’s Leap oraz pozostałe przez siebie wybrane. Degustacja wzbudziła prawdziwy zachwyt, a zwłaszcza kunszt prowadzącego, który płynnie wiązał próbki z miejscem i osobowościami ich twórców.
Tego samego dnia wieczorem odbyła się wielka Gala na cześć naszego „Człowieka Roku”. Laureat odebrał wówczas tytuł, ubrał honorową czapkę krakowską oraz pokroił wspaniały jubileuszowy tort.
Niejakim cieniem na pobycie Warrena Winiarskiego w Polsce kładły się tragiczne wydarzenia związane z pożarami w Kalifornii. Na prośbę laureata jego pobyt został skrócony o ponad połowę. Kilka dni temu jego dom musiał być ewakuowany. Z tego też powodu, na prośbę laureata, sama uroczystość miała charakter bardziej kameralny, bez fanfar.