Chińczycy demoralizują

Jakiś czas temu zaczęło spadać zainteresowanie Chińczyków winami z pierwszych bordoskich posiadłości. Dlaczego? – wzrok Państwa Środka skierował się ku piątym châteaux.

– Ceny rosną. Wina z Pedesclaux w Pauillac sprzedawałem za 14 euro. Dziś są za 20, a za pół roku spodziewam się 25 euro – tłumaczy konsekwencje  tej zmiany Philippe Larché, partner i negocjant z Vintexu.

Kończą się zapasy z poprzednich roczników. 2009 wyprzedał się, a 2010 jest na wyczerpaniu. I choć na ostatniej akcji Sotheby’s w Hongkongu Latife poniosło finansową porażkę – to negocjanci od piątych posiadłości nie tracą ducha.

– To czas stabilizowania się naszej pozycji. I wiadomo, że ceny nie mogą wiecznie rosnąć – wyjaśnia Mathieu Chadronnier z CVBG.

Podobnie myśli Serena Sutcliffe z Sotheby’s, określając koniec szału zakupów jako „zdrową stabilizację”.

– Rynek się uspokaja, choć to naturalne, że pierwsze generacje miłośników wina z Chin zachłystywały się Lafitem – dodaje Simon Tam, odpowiedzialny za sprzedaż Bordeaux do Chin.

– Rynek dojrzewa – dodaje Larché.

Inna sprawa, że odkrywając więcej niż pierwsze posiadłości, chiński rynek psuje też ceny tych kolejnych.

Marta Śmietana