Niemiecki gabinet. Młodzi żądają powrotu win, których nazwy znają

Schloss Vollrads
Schloss Vollrads | fot. shutterstock / Daniel Malinowski

Niemieckie prawo winiarskie jest niezwykle skomplikowane i dla przeciętnego lokalnego konsumenta zwykle niejasne. Dla zagranicznego – dodatkowo nieczytelne, z uwagi na język. Dziesiątki trudnych, oficjalnych i nieoficjalnych oznaczeń, dodatkowo te, używane przez prywatne organizacje, jak słynna VDP. I jeszcze oznaczenia miejsc, siedlisk, wiosek, parafii i pojedynczych winnic… Najbardziej rozpoznawalnym określeniem jest kategoria „kabinett”. Nawet, jeśli ktoś nie potrafi jej dokładnie zdefiniować.

Odkąd bywam winiarsko w Niemczech, w więc od ponad dwóch dekad, wszelkie dyskusje z winiarzami zawsze zmierzały nieuchronnie do punktu, w którym dowiadywałem się, że lada chwila zostaną wprowadzone nowe regulacje w prawie winiarskim lub to prawo w ogóle będzie napisane od nowa. Podobnie było w zeszłym tygodniu – nowe prawo winiarskie zostało uchwalone zaledwie kilka dni wcześniej, więc nikt dokładnie jeszcze go nie zna, choć już zaczęły napływać z różnych stron protesty do Bundestagu, który nad nową ustawą obradował ponoć trzy dni (sic!) – to rekord w pracach tego ciała ustawodawczego.

Będzie w niej miejsce dla określenia „kabinett”, ale tutaj nawet precyzyjne zdefiniowanie tego terminu nie jest ważne. Dużo ważniejsze zaszły w mentalności samych Niemców. Niemców – konsumentów, zwłaszcza tych z młodszej generacji, jak choćby milenialsów. Oni już nie chcą się uczyć o winach, zwłaszcza uczyć się zbyt dużo – nie mają czasu i nie obchodzi ich, że zamówią do kolacji niewłaściwie winonapój uzyskiwany na drodze całkowitej lub częściowej fer... (...). Otóż, przeciwnie – zawsze poproszą o właściwe, bo zamówią to, co im smakuje. I nie ważne, co mówią książki, tata i ciocia – będą pili to, co lubią i za pajacy uważać tych, którzy im wytykają niewiedzę. Najczęściej sięgną zaś po prostu po kabinetta (zwanego przez nich pieszczotliwie „kabi”), bo tę nazwę znają, bo jest stara, bo słyszeli o niej od dziecka, i też dlatego, że narodziła się w Niemczech. Spätlese(niem.) późny zbiór; jeden z sześciu typów niemieckich ... (...) to tłumaczenie, inne kategorie uważają za niejasne i sztuczne – bo czym się różni (dla nich) trockenbeerenauslese od beerenasulese czy auslese… To za trudne, a kabinett  Kabinett (niem.)- jeden z 6 typów niemieckich win j... jest i był…

To jedna z najstarszych kategorii winiarskich na świecie, która zachowała się do dziś. Istnieje dokument z 1716 roku, w którym właściciel zamku Schloss Vollrads w regionie Rheingauregion winiarski w południowo-zachodnich Niemczech, leżąc... zleca miejscowemu kamieniarzowi wykucie i wyłożenie małej piwnicy w bocznej nawie zamku (z dokładnym cennikiem), w której miały być składowane najlepsze wina. Nazwał ją z francuska „cabinet”, jako miejsce dostępne tylko dla wybranych, członków gabinetu.

Dokument z 1716 z zapisaną nazwą „cabinet”.
Dokument z 1716 z zapisaną nazwą „cabinet”.

Nazwa szybko się przyjęła i rozprzestrzeniła, obejmowała wina ponadprzeciętne, a więc z wyraźną zawartością cukru. Kategoria często była fałszowana, szaptalizacją lub dodatkiem świeżego moszczu. Ostatecznie wylądowała na najniższych półkach supermarketów, obok liebfraumilchów.

Teraz wraca w wielkiej chwale, od absolutnie najlepszych producentów. Te z dolnych półek pozostały na swoim miejscu, za 2,5–3,5 euro, ale w znanych wytwórniach trzeba dać za kabinetta 12–15 euro, albo i więcej. Ale te wina są „czyste”, bez żadnych dodatków, żadnego cukru, często organiczne lub biodynamiczne, pachnące i… słodkawe.

I za takie właśnie wina chcą płacić młodsi. Młodsi, bez uprzedzeń, bo starszym określenie „kabinett” ciągle kojarzy źle, bardzo źle…

Zobacz niemieckie wina w naszej Enotece

Weingut Anselmann Weissburgunder Kabinett Trocken 2018 Palatynat