Czy można banalniej, niż zakochać się w Prowansji? Ileż oczywistych książek powstało z takich uniesień! Więcej i rzewniej pisano chyba tylko o Toskanii. Kto więc ujrzy na półce księgarskiej gruby Tryptyk oksytański, temu ręka niechybnie zadrży. Znowu? Ileż można!
Po tysiąckroć niesłusznie. Zebrane właśnie w jednym tomie trzy zbiory opowiadań, esejów, obrazków spisanych przez Adama Wodnickiego nie mają nic wspólnego z mdłymi zachwytami nad urokami prowansalskiej wsi oprawionymi w zachody słońca i nieskończone pola lawendy. To bite 600 stron przemyślanej, uważnej i mądrej obserwacji osnutej na wszystkich niemal zmysłach, pozwalającej wędrować z autorem wąskimi uliczkami Arles, uczestniczyć w rozognionych pastisem rozmowach bywalców miejscowych barów, odkrywać ślady historii – tej wielkiej, ale i tej ubiegłowiecznej, nie mniej przecież ciekawej.
Dla Adama Wodnickiego, profesora sztuki i wybitnego tłumacza poezji francuskiej, który tam właśnie, w Arles i okolicach, spędził sporą część swojego zawodowego życia, Prowansja to nie region geograficzny – to stan ducha, na wpół mityczny, niedopowiedziany albo raczej umiejętnie nadpowiedziany przez samego autora. Znajdziemy w Tryptyku nie tylko wspomnienia, nie tylko zatrzymane piórem obrazy czy fotografie – znajdziemy w opisach Arles prawdziwy rys imponującej metafizyki miasta, znajdziemy wreszcie warte podkreślenia (a czasem zażartej dyskusji) myśli, jak choćby ta, że mieszkańcy Prowansji bliżsi są duchem takim mieszkańcom Śródziemnomorza jak Grecy czy Sycylijczycy niż swoim rodakom z Paryża, czy ta, że wszystko, co naprawdę ważne, dzieje się w pełnym słońcu. Bo słońce, nigdzie tak nienachalnie obecne w codziennym życiu jak właśnie w Prowansji, w całej książce stanowi istotny punkt zaczepienia. Wodnicki pokazuje nad wyraz przekonująco, jak kultura śródziemnomorska, kultura ostrego światła i równie intensywnego cienia, różni się od znanej nam na co dzień północnej kultury subtelnych światłocieni, powidoków, mroku i szarości. Jak właściwy tej pierwszej kontrast wpływa na ludzkie postawy, emocje, decyzje, literaturę, ba! nawet fundamenty duchowości. Być może – sugeruje – bez wyraźnego południowego kontrastu światła i ciemności kultura europejska nie wytworzyłaby wielkiej i do dziś pokutującej tradycji dualistycznej. W końcu rodziła się ona – od manichejczyków po albigensów, właśnie w ostrym, południowym słońcu.
Czyta się tę książkę niczym duchowy przewodnik po bezgranicznym, złożonym, co rusz inaczej pachnącym i smakującym świecie i aż nie chce się wierzyć, że w gruncie rzeczy wszystkie pomieszczone w niej obrazy autor zebrał w jednym niewielkim Arles i najbliżej okolicy – ot takiej, którą mógł swobodnie i niespiesznie przemierzyć rowerem…
Tryptyk oksytański
Adam Wodnicki
Wydawnictwo Austeria, Kraków 2014