Kraina kwitnącej czereśni

 

Niedługo cała zakwitnie na biało. Goriška Brda przesiąknie kuszącym, słodkim zapachem ich kwiatów. Tu dojrzewają podobno najwcześniej. Gdy to nastąpi, rozpocznie się ich święto.

 

Czereśnie, którymi zajadano się już w cesarskim Wiedniu, dalekim Sankt Petersburgu i Pradze to pierwsze wiosenne owoce, które dzięki eksportowi wynagradzają tęsknotę za letnim słońcem również u nas.

W tradycyjnej kuchni słoweńskiej nie brak dań na słodko, przygotowuje się tu wiele przetworów z czereśni stosowanych nie tylko do ciast, deserów czy naleśników, ale także do mięs. Rozmarzyłam się, a tyle jeszcze do opowiedzenia. Fot. shutterstock/GreseiOdwiedzając Słowenię, z pewnością trzeba się odważyć na kulinarną podróż i wstąpić do gostińce – lokalnej karczmy (najlepiej kilku) i tam zasmakować tradycyjnie przyrządzanych specjałów. Aktywność ruchu Slow Food wraz z naturalną dbałością mieszkańców o jakość tradycyjnych produktów, z których wiele wytwarza się w gospodarstwach ekologicznych, sprawiają, że kuchnia tego kraju warta jest docenienia.
Położenie geograficzne na styku kultury włoskiej, alpejskiej i środkowoeuropejskiej spowodowało przeniknięcie wielu tradycji kulinarnych sąsiadów. Nie bez znaczenia pozostaje również zależność polityczna. Z pewnością jednak kuchnia słoweńska najwięcej wspólnego ma z kuchnią narodów słowiańskich. Jest prosta, sporo w niej mięsa, roślin strączkowych, kaszy, zwłaszcza gryczanej, smalcu i masła oraz warzyw. Ważne miejsce zajmują w niej ryby oraz tradycyjne przyprawy jak majeranek, pieprz, liść laurowy oraz szałwia i cynamon.

Ja lubię oceniać kuchnię po smaku tradycyjnych deserów. Bardziej konkretne podejście do kuchni mają mężczyźni: choć lubią desery, przede wszystkim potrzebują sytych posiłków. Nasz redakcyjny kolega, Wojciech Gogoliński, po powrocie ze Słowenii przez długie tygodnie wspominał smak joty: zupy z kiszoną rzepą i fasolą. Ta bardzo treściwa potrawa przypomina trochę nasz kapuśniak – w każdym regionie w zależności od użytych dodatków i przypraw będzie mieć nieco odmienny smak. Wojciech gotów pisać o niej poematy i trudno się dziwić: wspaniały smak tkwi w prostocie i sposobie jej przygotowywania. Doskonała na chłodne dni.
Równie ciekawa jest zaprawiona zasmażką z mąki bujta repa z marynowanej rzepy, z majerankiem, smalcem, prosem, czosnkiem i cebulą, doprawiona czerwoną papryką.
W całej Słowenii jada się wieprzowinę, regionalnie pojawia się ptactwo (gęsi, kaczki) oraz jagnięcina i baranina. Najbardziej znaną potrawą mięsną jest kraski pršut, specjalnie wędzona suszona szynka, delikatniejsza i mniej słona niż prosciutto, jej włoski odpowiednik. Podawana najczęściej z oliwkami lub serem nie przypadła mi jednak do gustu, nie lubię takich rarytasów. Doceniłam za to smaki pieczywa, które jest tu wspaniałe i przepięknie plecione – na przykład taki wytwarzany z mąki gryczanej, kukurydzianej i pszennej pisan kruh.

Aż mnie korci, by wakacje spędzić w Słowenii. Nie tylko pod względem kulinarnym wydaje się ona rajem na Ziemi. I wielu to potwierdza. Wielobarwność i odmienność na każdym kroku. Od wszechobecnej przyrody po wspaniałą kuchnię.

Fot. JessmineJota
(Rzepuśniak Wojciecha) dla 4 osób

0,5 kg ziemniaków
30 dkg białej fasoli
0,5 kg kiszonej rzepy (kisi się tak jak kapustę)
10 dkg boczku
2 ząbki czosnku
sól, pieprz

Dzień wcześniej namoczyć fasolę. Ważne, by poszczególne składniki gotowane były osobno, jak w przepisie.
Ugotować fasolę. W dużym garnku pokrojone w kostkę ziemniaki. Można dodać do nich plaster wędzonego boczku. W trzecim garnku gotować około 10 minut kiszoną rzepę. Gdy ziemniaki będą miękkie, usunąć z garnka boczek, nie odlewać wody. Rozdrobnić blenderem 2/3 ugotowanej fasoli. Do ziemniaków z wodą dodać ugotowaną rzepę, zmiksowaną  fasolę oraz część fasoli, która pozostała w całości. Następnie dodać rozgnieciony czosnek, sól i pieprz oraz pokrojony w kostkę boczek. Doprowadzić zupę do wrzenia i gotować na wolnym ogniu przez 10 minut. Jeśli zupa będzie zbyt gęsta, można dodać trochę wody. Podawać z kromką chrupiącego domowego chleba.

Fot. slovenia.infoPrekmurje Gibanica
Wspaniałe jako deser, podawane z okazji różnych świąt.

1/2 szklanki słodkiej śmietanki
1/2 kostki masła
4 płaty ciasta francuskiego

ciasto kruche
25 dkg przesianej mąki
8 dkg masła
3 łyżki kwaśnej śmietany
1 jajko
1 łyżka cukru
szczypta soli

nadzienie makowe
20 dkg mielonego maku
5 dkg miodu
1 cukier wanilinowy
100 ml słodkiej śmietany
1 jajko
100 ml gorącego mleka

nadzienie serowe
40 dkg zmielonego sera białego
5 dkg cukru
5 dkg rodzynek (namoczonych)
100 ml słodkiej śmietany

nadzienie orzechowe
20 dkg mielonych orzechów włoskich
5 dkg miodu
1 cukier wanilinowy
150 ml mleka
szczypta cynamonu

nadzienie jabłkowe
2–3 jabłka
3 dkg miodu
skórka otarta z cytryny
szczypta cynamonu

Składniki na kruche ciasto posiekać nożem i wyrobić, aż dobrze się połączą. Odstawić do lodówki na 30 minut. Rozwałkować cienko ciasto francuskie. Mak zalać gorącym mlekiem. Cukier utrzeć z jajkiem i wymieszać z resztą składników masy makowej. Ser utrzeć z cukrem, śmietaną i jajkiem, dodać rodzynki. Następnie wymieszać ze sobą wszystkie składniki masy orzechowej, dodając stopniowo mleko, tak aby powstała gęsta masa. Jabłka zetrzeć na tarce do kapusty na cienkie plasterki. W rondelku uprażyć jabłka z resztą składników masy jabłkowej przez około 10 minut. Prostokątną blachę do pieczenia wyłożyć papierem i wylepić dno oraz boki kruchym ciastem. Nakłuć je widelcem i piec 15 minut w temperaturze 180 stopni. Gdy ciasto przestygnie, wyłożyć warstwę z nadzienia makowego, przykryć płatem ciasta francuskiego i posmarować je rozpuszczonym masłem (podobnie zrobić z kolejnymi płatami ciasta). Następnie wyłożyć nadzienie serowe i płat ciasta francuskiego itd. Ostatnią warstwę stanowi ciasto. Polać wierzch słodką śmietanką i piec godzinę w piekarniku nagrzanym do 190 stopni.
Ciasto przekładać po całkowitym wystygnięciu.